Wczorajszy wspin po ponad półtora miesiąca restu wymuszonego zerwaniem więzadła w kolanie (nie licząc dwóch niezbyt ciężkich wyjść na ściankę). Było dokładnie jak mówi Kajman. Korzystanie z trudnych chwytów na bardzo zadowalającym poziomie, tylko ta wytrzymałość siłowa. Ciągowe trudności wychodziły z trudem lub na blokach, trochę większe przewieszenie powodowało, że istotnie szybciej mnie rozginało. Nie mogłem sobie pozwolić na dużą objętość wspinaczkową tego dnia, czego zresztą oczekiwałem. Angażujące boulderowe ruchy szły gorzej ze względu na parametr fizyczny, jak i na psychę, a raczej "wspinaczkową pewność siebie". Poza tym nie chciałem się skontuzjować podczas próby utrzymania czegoś, czego nie powinienem utrzymywać przy braku rozwspinu. Uff. Poprzedni post miał być w wątku [
wspinanie.pl] pod który miałem się podpiąć ze względu na podobną sytuację, tylko po drodze musiałem się skontuzjować.
Andrzej
PS wspinało się sympatyczniej niż na jednym z treningów w cyklu