Przy czym chcę być dobrze zrozumiany - nie twierdzę, że każdy zjazd powoduje, że karabinek się odkręca. Po prostu kilka razy spotkałem się z tym zjawiskiem. Jest więc to możliwe. Innego wytłumaczenia, niż odkręcenie poprzez drgania nie było.
Karabinek był normalny, nie z jakimś rozpieprzonym gwintem. Bodajże był to Mammut.
Sądzę, że częstotliwość drgań mogła mieć znaczenie. Jak napisałem, było to przy dynamicznym wciąganiu kogoś przez zespół. Do tego drzewo też jakoś zawsze chodziło. To pewnie generowało specyficzne drgania.
Przy tym wytłumaczeniu nie będę się oczywiście upierał - to taka poboczna ciekawostka - choć oczywiście dla kolegów Blondasa i Świętego jest to rzecz jasna fałsz, ponieważ ja się nigdy nie wspinałem i wydawało mi się tylko.