> A ja nie wyobrażam sobie, by lonża w szpejarce
> robiła komuś burdel sprzętowy.
:) Robiłeś kiedyś drogę powyżej 5 wyciągów? Takę gdzie masz przy uprzęży 15 camów, 10 kości, 12 ekspresów i zestaw taśm? Z Twojego stwierdzenia wynika, że chyba nie.
Mi jakoś robi, dlatego jej nie używam, a że jej nie używam na tradach i w górskich ścianach, nie używam jej też na ringostradach.
> Co do meritum, to najbezpieczniejsza i
> wygodniejsza jest lonża i tyle.
Zapomniałeś dodać "dla mnie"
> W niektórych
> sytuacjach wpięcie krótkimi ekspresami generuje
> problemy, o których mówisz.
> Stąd jeśli już mowa o szkoleniu i ktoś jest
> uparty jako osioł, by nie używać lonży, to
> warto mieć długie ekspresy.
Wystarczy (w sensie: przydaje się) jeden długi.
>
> Sprawa jest ogólnie prosta. Jeśli jesteś na
> drodze jednowyciągowej, to nie musisz nigdy
> nikogo asekurować z góry, w każdym razie w
> polskich skałach. Robisz to wyłącznie na
> kursach dla celów szkoleniowych, natomiast nie ma
> to sensu samego w sobie.
A wspinałeś się kiedyś może w Sokolikach? albo w Rudawch? albo na Hejszy? albo w Lądku? albow w Karkonoszach? O Czechach, czy Słowacji nawet nie wspominam, bo to przecież za granicą! :)
Na Jurze - fakt - łańcuchów jak psów. Taka topografia terenu i taka - być może - mentalność ekiperów. Jednak nawet tam zdarzają się dość często drogi (z przyjemnością podam jak chcesz kilka przykładów), gdzie lepiej robić drogę zespołowo.