> Używanie lonży jest ułatwieniem bez którego
> każdy wspinacz powinien sobie poradzić. Podobnie
> jak każdy wspinacz musi umieć sobie poradzić np
> bez przyrządu zjazdowego/asekurującego.
> Instruktor jest zobowiązany do nauczania także
> tego.
Także tego, to nie to samo, co tylko tego (a lonży zabraniać).
Choć oczywiście nie wiem, jak kto szkoli - może tak tylko piszą dla poddierżenia razgawora.
> Wyeliminowanie lonży calkowicie przyspieszylo,
> uproscilo i poprawilo ergonomię.
W części, której nie czytałeś, był też podwątek o samej definicji lonży - przewiązywanie się z użyciem takowej nie oznacza, że masz ją mieć na stałe przy uprzęży.
Nosisz choć jedną tasiemkę? Choć jeden karabinek zakręcany? To tak, jakbyś miał lonżę - Twoja sprawa, czy się z nią przewiążesz. Poza tym, wątek jest o metodach szkolenia początkujących. Patenty wspinaczy z wieloletnim doświadczeniem mają tu niewiele do rzeczy.
Parę postów niżej Makar napisze, że przeszedł taką samą drogę najpierw we własnym wspinaniu, potem w szkoleniu. Czy to ma sens? Ja na ten przykład najpierw nauczyłem się liczyć, dodawać i mnożyć, ale po wielu latach nawet do prostych zadań wolę używać kalkulatora. Czy gdybym był nauczycielem matematyki, byłoby rozsądne rozpoczynanie (a kto wie czy i nie kończenie) szkolenia dzieciaków na posługiwaniu się kalkulatorem?