Takie raporty byłyby bardzo ciekawe; ale pamiętajmy też o tym, że panta rei; metody szkoleniowe też się zmieniają - nie tylko ze względu na nową wiedzę, analizę wypadków, ale też ze względów czysto dydaktycznych; początkującym nie mówi się o wszystkich niuansach, bo nie ma na to czasu, a tym bardziej tylko mu się w głowie pomiesza. To tak jak w szachach, które często są na brytanie przywoływane :): początkującemu mówi się, żeby "opanowywał centrum", czyli na e4 nie odpowiadał a6 (ale przecież to nie jest błędem; tak zagrał i wygrał kiedyś Miles z Karpowem...); i na kilku lekcjach nie da mu się wytłumaczyć, dlaczego. Myślę, że na wszelkich podstawowych, krótkich z konieczności szkoleniach trzeba uczyć najprostszych i zarazem maksymalnie bezpiecznych zasad.
A że panta rei: w 2004 r. (czyli w dość zamierzchłych czasach) byłem w pewnym mieście kilkanaście razy na pewnej ściance; z możliwością wspinania wyłącznie na wędce. Opiekunem ścianki była osoba z "dobrym" nazwiskiem wspinaczkowym.
Byłem wtedy jedyną (!) osobą, która do wędki wpinała się dwoma HMS. Wszyscy inni patrzyli na mnie jak na dziwaka - delikatnie rzecz ujmując. Kiedy po kilku latach znowu tam zawitałem, wszyscy już wpinali się podwójnie.