Aleś Ty fikuśny. Napisałem, że mam ochotę na przerwę od tej dyskusji, więc postanowiłeś pobrykać. Gdy kot śpi, myszy harcują.
Twoje tanie sztuczki retoryczne - np. próba rozpoczęcia seminarium taksówkarskiego a propos mojej adekwatnej odpowiedzi na niemerytoryczną i chamską zaczepkę Blondasa - nie zmienią meritum tego wątku.
Blondas napisał brednię. Bodzio to przyklepał, i jeszcze co najmniej dwóch instruktorów poklepało ich po plecach.
Na kontrze mamy nie Starostę, tylko Dudusia i kilku praktykujących wspinaczy. Choćby Doktor i Kominiarz wspinają się zdaje się dość aktywnie.
To powyżej dotyczy samej lonży (w tym sensie Duduś - choć nie wprost - odniósł się swoją wypowiedzią krytycznie do rewelacji Blondasa). Ja zaś, jak juz napisałem, uzyskałem opinie innych wspinaczy, którzy podtrzymują, że stwierdzenie, że wpięcie się ekspresem czy dwoma szeregowo w punkt jest bezpieczniejsze niż lonża, to bzdura.
Jaka jest ta dyskusja, każdy może ocenić we własnym umyśle. Owszem, Qbab na początku dość ostro odpowiedział Blondasowi (acz kulturalnie). Ale ani ja, ani Doktor, ani Kominiarz, nie jechaliśmy po bandzie. Przeciwnie, to od samego początku Blondas, Święty poszli na całość. Ten ostatni przeszedł samego siebie. Drwić z czyiś umiejętności to jeszcze pół biedy, ale po prostu zarzucać komuś kłamstwo..? Sugerować, że nigdy nic nie robił z podstawowych de facto operacji sprzętowych..? A potem ten drugi pajac, który w tę drwinę brnie, zamiast po prostu zamknąć mordę albo skarcić choćby i na privie swojego kolegę, że chyba się trochę zagalopował - to jest ta legendarna instruktorka PZA, etos i umiejętności dydaktyczne?
To jest hucpa i żenada.
Ja Cię bardzo proszę - jako osobę, która w tym wątku jednak nie sięgnęła dna i nie popełniła wypowiedzi szkalujących (o tym, że nie jestem dyletantem, może poświadczyć choćby Doktor, z którym wspinałem się w skałach i górach, poza tym - ha ha - szkolliłeś mnie sam, co prawda pod kątem team buildingu, ale jednak) - byś nie zaogniał spraw personalnie, Rozmawiajmy o problemie technicznym, o ile tu w ogóle jest jeszcze o czym mówić - wydaje mi się bowiem, że wszystkie racje zostały przedstawione, a strony pozostają przy swoim.
A ja nie kreuję się na alfę i omegę. Czy ja wypowiadam się w temacie hakówki? W sprawie doboru narzędzi to DT? Rozmawiamy tu banalnej de facto czynności, o której kompetentnie może się wypowiadać każdy wspinacz z pewną praktyką. Nie rób z igły wideł.
Zaś jeśli analiza mechanicznych możliwości rozwoju scenariusza pokazuje, że istnieje w waszym modelu szansa na wypięcie się, to doprawdy doświadczenie instruktorskie nie ma tu nic do rzeczy. Logika "jadłeś śledzia - nie jedź" jest śmieszna. Waszą rolą jest nauczyć kursanta rozumieć operacje sprzętowe i sens komend. Mnie naprawdę ogarnia pusty śmiech, jeśli instruktor, który dostaje świeże wspinaczkowe mięso kursanckie nie potrafi nauczyć, co znaczy auto. Że musi uczyć "jeśli lonża, to auto". To jest bzdura, to produkcja idiotów. Podejście zupełnie odwrotne od tego, którego rzekomo niektórzy z was są wyznawcami, mianowicie, że jak ktoś chce być w 100% bezpieczny, niech zostanie w domu (sugestie, jakobyśmy my mieli paranoję na punkcie bezpieczeństwa). To wy macie paranoję i chcecie, żeby było w 100% bezpiecznie, dlatego sztucznie motacie operacje sprzętowe, sprowadzając lonżę do komendy auto.
A gdy przychodzi pytanie o statystykę (niekoniecznie nawet w formie raportu, ot, takie sytuacje na gębę), to okazuje się, że zapada głucha cisza.
Reasumując: nie dolewaj oliwy do ognia, bo ja naprawde jestem wkurwiony na niektórych dyskutantów.
Przemyślcie sobie nasze argumenty, bo może warto. My o waszych tez myślimy. I przy tym pozostańmy, tzn. przy analizie, a nie obrzucaniu się zarzutami o bycie lamerem.
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-01-21 14:15 przez Starosta.