>>A co powiesz na taki argument. Używałem do niedawna (ok 1500 dróg) metody francuskiej zakańczanej na karabinku zakręcanym (i na dół) i - mimo pewnego, realnego ryzyka, nie miałem nigdy wypadku. Można powiedzieć - szczęście! Ja powiem - statystyka!
jak dla mnie Micaju, to nie ma tu [podczas opuszczania na jednym zakrętasie] pewnego, realnego ryzyka;
więc ani to szczęście - ani statystyka - po prostu dobra metoda;
jakie mamy statystyki wypadkowości przy opuszczaniu taką metodą?
>>Widzisz takową?
to że ja czegoś nie widziałem to nic nie znaczy;
natomiast wg mnie mając możliwość wpięcia się do stanu w sposób eliminujący wylecenie, to wybieram taką możliwość;
pożyjemy zobaczymy - spadnie kiedyś człowiek wpięty szeregowcami, to może lonża wróci w wielkim stylu;