Koledzy,
Nasza dyskusja zaczęła się trochę kręcić wokół własnego ogona.
W moim odczuciu wnioski z niej są oczywiste i proszę traktować to jako podsumowanie z mojej strony.
1. Bez strat czasowych i dyskomfortu dźwigania dodatkowych gramów(!) możemy przyasekurować się podczas przeplatania liny w sposób, który wyklucza przypadkowe wypięcie się.
Metody lansowane przez niektórych z was oznaczają, że o ile wspinacz zachowa się tak a tak, o tyle jest praktycznie możliwe, by się wypiął. Są jednak metody, które całkowicie uniemożliwiają wypięcie (pomijając oczywiście wady sprzętu).
2. Jedyny merytoryczny argument, który tu padł, mianowicie możliwość przeplecenia liny przez karabinek, a następnie likwidację lonży razem z liną można odbić w bardzo prosty sposób. Otóż w Polsce o ile jesteśmy opuszczani, to standardem jest stanowisko z dwóch punktów połączonych łańcuchem.
Należy zatem wpiąć sie lonżą w jeden z punktów, coś na podobieństwo tzw. wędki Makara:
W przypadku pojedynczego kolucha można wiązać taśmę na krawat do ringa, a karabinkiem do łącznika.
Reasumując, ten wątek jest zbędny, bo zagrożeń można uniknąć.
3. Gdyby ktoś jednak preferował ekspresy, oczywiście może sie pewnie przyasekurować, dając ekspresy równolegle. Oczywiście w niektórych sytuacjach pozycja na stanie może być wówczas dość "ciasna", z kolei gdyby chcieć mieć długie auto podwójne, konieczne byłyby 2 dodatkowe ekspresy.
To moim zdaniem sprawia, że lonża jest opcją prostszą i wygodniejszą (acz ekspresy sa na pewno bezpieczniejsze, bo mamy dwa niezależne elementy).
4. Metoda z jednym ekspresem (lub więcej szeregowo) jest zdecydowanie najmniej bezpieczna. Nie zmienia to faktu, że jest dość powszechnie stosowana. Na pewno nie jest to metoda samobójcza, nie mniej jednak nie jest optymalna pod kątem bezpieczeństwa.