Kominiarz trafnie podusumował. Opisujesz rzeczywistość nieznajomości komend i do niego kroisz metody szkoleniowe. Tymczasem to wy macie tworzyć normy!
Co do liny przez karabinek. Trzeba być nie lada idiotą, by tak zrobić. To argument tego sortu, że ktoś zapomni się przewiązać w metodzie amerykańskiej i wypnie ekspresa przez przepleceniem liny. Możliwe? Pewnie, że możliwe. Ale na ten sam sposób, co puszczanie liny przy asekuracji.
Zaś możliwość wypięcia się niezakręcanego karabinka jest niejako dogmatem asekuracji. To może się zdarzyć każdemu i dlatego są karabinki zakręcane.
Teza, jakoby na stanie nie można było stawać na nogach jest z dupy wzięta. To teza, która wynika z waszych ad hoc przyjętych założeń.
Jeżeli uważasz, że metrowy przysiad gościa, który waży np. 95kg to jest nic, to gratuluję optymizu. Moim zdaniem przy poprzecznym ustawieniu karabinka to jest zdecydowanie "coś". Zdecydowanie za blisko granicy wytrzymałości. Tym bardziej, że mówimy tu głównie o początkujących, którzy z definicji, prawem greenhorna robią błędy. A jeśli wyda 2 metry? A wspinacz waży 100kg?
Przecież na wędce będą o wiele mniejsze siły, a i tak nie wolno tak się wspinać. Bądź spójny w teorii.
Tego to już po prostu nie rozumiem:
Ryzyko przewiązywania przy użyciu lonży jest WIĘKSZE (choćby wypadek w Skałkach Lądeckich, gdzie dziewczyna poleciała 20m używając lonży, przez to, że pogubiła się z przejścia ze "stanu asekuracji", do "stanu opuszczania" (była duża odległość i niekorzystne ukształtowanie ściany i partner nie dosłyszał komendy, a dziewczyna stała na póle i się czuła bezpiecznie. Gdyby nie zrobiła sobie auta przy przewiązywaniu ten wypadek - paradoksalnie - by się nie wydarzył.
Rozwiń to, bo z tego nic nie wynika.
Sprawa jest prosta, jeśli masz cień wątpliwości, co do intencji wspinacza, to ciągle pozostajesz wpięty do liny. W zasadzie dopiero moment, w którym lina metrami idzie stale w górę oznacza, że ktoś chce sam zjechać. Ale te pierwsze metry i tak należy podać przez przyrząd.
Dlaczego ta dziewczyna spadła? Bo partner się wypiął? Co tu ma do rzeczy ta lonża, której w ogóle partnera nie widział?