> Czy przeżyję jeśli odpadnę a nie będzie on w
> tym momencie trzymał liny, choćby nawet i stał
> w gotowości niezmiernie skupiony na obserwacji
> poczynań mojej osoby, najwyraźniej musi
> pozostać "zagadką przyszłości".
Nie musi. Przy odpowiednio dobranej (czytaj: za grubej) linie, jej wypuszczenie z dłoni przez asekuranta nie stwarza aż takiego ryzyka - zostaniesz może ciut za szybko opuszczony, ale nie śmigniesz w dół jak pikujący jastrząb.