Andrzeju,
Nie wiem, jak pilnie czytałeś tę dyskusję. Obawiam się, że dla kogoś, kto nie brał w niej udziału na bieżąco, jest ona za długa.
Dlatego też pozwolę sobie na pewien skrót.
Świeżo upieczony adept jakiejkolwiek dyscypliny zawsze robi na początku błędy. Wiadomo, że wspinanie jest dyscypliną szczególnie newralgiczną, w której błędy mogą drogo kosztować.
Na stanowisku w możliwością stania, gdzie ekspres niekoniecznie będzie ciągle obciążony, naprawdę niewiele trzeba, by ekspres się wypiąć. Koniec kropka. To w ogóle nie podlega dyskusji. Gdyby było inaczej, to przy robieniu AUTA nie stosowałoby się karabinków zakręcanych lub dublowanych niezakręcanych.
Skoro może się wypiąć, to przy przewiązywaniu się kursanta metodą amerykańską jest moment, w którym jest połączony liną karabinkiem HMS. Zatem grozi mu lot na karabinku HMS! To już grozi trumną w przypadku dalekiego ostateniego punktu i przekręceniu się HMS.
Rozważ to na spokojnie, nie traktując tego jako ataku na siebie. Ja bowiem też przewiązuję się przypięty jednym ekspresem!!! Nie twierdzę, że to rozwiązanie niedopuszczalne! Twierdzę jedynie, że jest niebezpieczne jako narzędzie w rękach początkującego.
I gdy porównasz to Andrzeju do innych rekomendowanych norm bezpieczeństwa, np. niewspinania się na wędkę z karabinkiem HMS, to wychodzi jakaś schizofrenia.