> > 2. chęć przewiązania się i samodzielnego
> > zjazdu [...] na linie połówkowej
> IMVHO to nie są standardowo powszechne sytuacje.
No nie wiem. Jaką linę zabierzesz na west (samolot, limit bagażu - to dzisiaj standard przy takich wyjazdach), gdy w planach masz wspinanie się zarówno w skałach, jak i w czymś na kształt gór (a w każdym razie po drogach z długimi wyciągami, gdzie zjazdy na podwójnej wychodzą znacznie szybciej)?
Jaką linę/liny zabierzesz na wspin, gdy przyjdzie Ci się wspinać w towarzystwie trzyosobowym - w tym po wielowyciągówkach? Ostatnio na podobnym wyjeździe (3 osoby, 2 tygodnie) mieliśmy dwie żyły połówkowej i jedną pojedynczą - myślę, że było to rozwiązanie optymalne. A i westowa długość dróg przechyla szalę w stronę dwóch połówek, nawet gdy jedzie się na zwykły wspin skałkowy w zespole dwuosobowym. 2 x 50 sprawdza się lepiej, niż np 1 x 80, nawet wagowo może to wyglądać lepiej. Więc jeśli taka sytuacja nie jest standardowa, to nienajlepiej świadczy o standardach ;-)))
> Ale.
> Ja i tak, będąc asekurującym, krzyknąłbym
> "Wybieraj!". Żeby nie mnożyć bytów.
> Jeśli natomiast wyjątkowo Cię mierzi
> niestosowność sytuacyjna tego słowa to jest
> komenda oddająca istotę rzeczy w powyższych
> sytuacjach - "Lina wolna!" Stosuje się ją przy
> zjazdach, po wypięciu przez zjeżdżającego liny
> z przyrządu.
OK, z tym się w pełni zgodzę. Albo po prostu "wolna".