> ew. hak do wybicia, a to już potrwa. Zdecydowanie
> wolę podejście doktora.
Ja też, choć może poskutkować tym, że przez jakiś czas pierwszy jeszcze nie ma stanu, a drugi już go nie ma. I jeśli z góry, jak to czasem bywa, przyleci zespół, którego członek zechce po drodze zahaczyć dziabką o Waszą linę, wspólnie stracicie zdobytą wysokość.