Starosta Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Ale tu akurat zgadzam się z Blondasem. Komenda
> AUTO oznacza, że wspinacz przemuje całkowitą
> odpowiedzialność za swe dalsze losy. W zasadzie
> asekurant istotnie może iść zrobić kupę.
> Myślę, że resztę załatwiają inne sprawy,
> już zupełnie umowne. Jak będziesz się wspinał
> z żółtodziobem, to pewnie będziesz ukradkiem
> patrzył, co on robi. Ale jak z wyjadaczem,
> dlatego masz nie iść do wsi na piwo?
> W każdym razie, jeśli masz nie iść, to wynikac
> to będzie nie tyle z komendy, co z zasad
> partnerstwa.
>
> Myślę, że nie dzieli was wizja koleżeństwa
> podczas wspinaczki w skałach, a raczej wizja
> znaczenia komend. I w tym właśnie zgadzam się z
> Blondasem - znaczenie komendy jest stricte
> techniczne, pozbawione całkowicie treści
> etycznych. A to, co sugerujesz Jacku, de facto
> jest wezwaniem etycznym, by jednak nie zostawiać
> partnera nawet podczas głupiego zjazdu.
Niech będzie, choć nie twierdzę nigdzie, że 'auto' nie oznacza iż nie przejmuję odpowiedzialności i niejako zwalniam drugiego z obowiązku asekuracji. Twierdzę, że gdyby chciał się ów oddalić to powinien ze mną to uzgodnić - ot choćby komendą 'nie asekuruję!'. Zresztą, co do etyki to nie można tu rozdzielać pojęć. Asekuracja w japonkach w oddaleniu do ściany na jakieś 10m. też może być technicznie poprawna - klient dobrze trzyma linę, odpowiednio nią manewruje, etc. Chciałbyś być tak asekurowany podczas 'życiówki'?
Z lonżami czy daisy też dyskusja w manowacach bo padają pytania o zasadność ich noszenia. Czy to jest istotne? Moge mieć 10 szt. daisy i kilka taśm na ramieniu na 5m drodze i co z tego? Czy to ma znaczenie przy przewiązywaniu się poprawnie przez ringa z użyciem lonży?