Prawdopodobnie trzymanie się kurczowe retoryki komend przy szkoleniu wynika z chęci unifikacji i zredukowniu ryzyka szkoleń "na różne modły" i w konsekwencji różnej interpretacji komend przez wspinaczy wyszkolonych przez różnych kursantów. Można to zobaczyć po tej dyskusji, np Jacek nigdy by się nie spodziewał, że po komendzi AUTO nie jest już asekurowany. W istocie pewnie jest to jedynie klucz do takiego przygotowania kursantów, by wspinali się bezpiecznie, a metody do tego użyte schodzą na plan dalszy - jeżeli porozumiewają się w sposób umożliwiający bezpieczną wspinaczkę mogą porozumiewać się nawet feromonami. W rajdach samochodowych (tu ciągle obowiązuje reglamentacja w postaci licencji) sporcie który podobnie jak wspinanie jest potencjalnie niebezpieczny pilot uczy się podstaw podawanych komend. W późniejszej praktyce każda załoga stosuje różne komunikaty, choć trzon jest podobny, a błąd może być śmiertelny nie tylko dla zawodników, vide:
"Lewy 4 nie ciąć do prawy 5 wypuść prosta max trzysta!"
podana omyłkowo zamiast
"Lewy 4 nie ciąć do prawy 5 wypuść 50 do lewy nawrót"
spowoduję, że kierowca zamiast hamować na ogień na pięćdziesięciu metrach z prawie maksymalnej prędkości do lewego nawrotu wyda z zakrętu na "pełnej pycie" w pejzaż i często niestety w kibiców, a zdarzały się takie przypadki.