bodziu Napisał(a):
> > De gustibus znaczy się...
>
> No i tak to pozostawmy.
No dobrze, ale Ty i Blondas mówiliście nie o swoich gustach, tylko o jakiś obiektywnych normach.
Kominiarzu zapamiętaj sobie raz na zawsze, lonżę w okolicznościach
wspinaczkowych używa się wyłącznie, gdy trzeba się rozwiązać do
zjazdu (czasem do poruszania się po poręczówce). Twoja sprawa,
czy skorzystasz z rad, czy też nie
Ja wręcz zabraniam używania lonży.
Lonża jest bowiem do auta a podczas przewiązywania go nie ma.
Na co dzień słyszę AUTO! podczas przewiązywania. Wpięcie się w stan lonżą wręcz narzuca taką komendę.
Mamy tu wręcz brednie, mianowicie w wypowiedzi Blondasa. Wyjaśniłem już w którymś z postów, dlaczego. Otóż dla asekurującego wyznacznikiem są komendy, ewentualnie ustalone szarpnięcia liny. W razie wątpliwości asekuruje, maksymalnie długo, aż uzna, że partner z całą pewnością wybiera linę do samodzielnego zjazdu.
Doprawdy, to jakaś kuriozalna herezja - sugestia, jakoby widok wpinającego się lonżą miał oznaczać, że asekurujący ma się wypiąć.
> Żeby zacząć zjeżdżać trzeba najpierw
> skończyć się wspinać.
> Dalej wnioskuj sam.
Ja nie widzę żadnej logicznej różnicy między tym, że dwa karabinki złączone tasmą wiszą w szpejarce, a tym, że jeden karabinek jest na taśmie, która jest wpięta do łącznika i szpejarki.
Jedyne argumenty, które tu przemawiają przeciw, to ewentualna możliwość zaczepiania tej lonży. Ale jeśli jest idealnie wymierzona i dość ściśle przylega do ciała, to nie stwarza to problemów.
> Ja nie widzę pozytywów wynikających z noszenia
> stałej
> lonży. A o gustach nie dyskutuję.
Po pierwsze, gdyby chodziło o gusty, to bym nie pisał. Tu odsyłam do początku posta i cytatów z Twojej i Blondasa wypowiedzi.
Po drugie, pozytyw jest taki, że zawsze tę lonżę masz idealnie wymierzoną, gotową zarówno do ewentualnego przewiązania się, jak i do zjazdu. Pamiętaj, że może to być wówczas pojedyncza lonża, tzn. z pojedynczej taśmy. Dla mnie to najważniejsza potencjalna zaleta (bo sam tego nie używałem).
> Przeczytaj cytat w odpowiedzi do Kierza.
Nie wiem, który gubię się w tym wątku. BTW, tekstu w Taterniku nie czytałem, odnoszę się wyłącznie do niektórych wypowiedzi w tym wątku.