> Zawsze masz przyrząd jak prowadzisz?
> Nie miałeś nigdy tak że robiłeś drogę na
> którą brałeś tylko to co musiałeś bo inaczej
> latałeś?
Prawie zawsze mam przyrząd, ale to nie ma nic do rzeczy - pisałem o szkoleniu kursantów. Skoro próbuje się im wpoić noszenie kasku, to czemu nie przyrządu, tasiemki i jakiegoś karabola?
> No i dlaczego ciągle powtarzasz o tych ekspresach
> w szereg? Ja tam jak już robię auto z ekspresów
> to jednak wpinam je równolegle.
Toż właśnie o to chodzi, że o ekspresach w szereg pisze w swym artykule Bogusław. Ja tylko się odnoszę do tego tekstu. Osobiście uważam za bardziej podstawowe (w sensie nauczania innych = pisania artykułów szkoleniowych) wiązanie się do wszystkiego tasiemką. Nieważne, jak się przewiązujesz Ty, czy ja - zakładam, że obaj radzimy sobie z dowolnym wariantem. Jeśli już o tym mowa, to równie dobrze mogę się wpiąć do stanu taśmą, ekspresami w szereg, ekspresami równolegle, szeregowo-równolegle 2+2 lub 2+1 - jak wygodniej i jak podleci.
> Ja u petzla nie widzę ekpresów w szeregu a Ty
> ciągle to powtarzasz.
Tylko i wyłącznie za Bodziem. Gwoli ścisłości, nazywa to "metodą francuską", ja zaś celowo rozróżniłem "metodę francuską w wersji Bodzia" od "metody Petzla", żeby pokazać, jakie są różnice.
> Jak raz sopotkasz w skałach zespół gdzie
> prowadzący wisi w stanie bez liny a ta albo leży
> na ziemi albo co bardziej zabawne wisi z
> ostatniego ekspresa przed stanem na zaklinowanej
> ósemce to zmienisz zdanie.
W żadnej z opisywanych przez Bodzia metod, tak jak i w żadnej przywołanej w tym wątku przeze mnie, nie ma możliwości zgubienia liny. A to dlatego, że dyskusja toczy się na temat metod mających jakieś walory szkoleniowe. Że sam się często przewiązuję w sposób umożliwiający zgubienie liny, to całkiem inna sprawa - po prostu wiem, kiedy mogę sobie pozwolić na ewentualność zgubienia, a kiedy nie.