Postaram się wyjaśnić, na czym polega problem z dry-toolingiem w skałkach jurajskich (i innych). Jest to problem zarówno etyczny, estetyczny, jak i przyrodniczy.
Kilka uwag wstępnych. DT - jak większość z Was wie - został wymyślony po to, żeby można się było dostać do wiszących sopli bez konieczności haczenia - czyli z dziabami i w rakach wspinamy się po trudnej skale i potem wbijamy się w sopel. W takim rozumieniu była to pewna odmiana wspinania mikstowego. Oczywiście, wraz z rozwojem dysycpliny zaczęto uprawiać DT w miejsach, gdzie lodu nie ma - często w grotach, gdzie możliwe było wygenerowanie odpowiendiej cyfry. W Polsce DT (rozumiany jako zimowa wspinacza klasyczna)zaczął się w Tatrach (wcześniej oczywiście wspinano się zimą w skałach - ale nie był to jakiś masowy ruch), przede wszystkim Zachodnich, które - jak wiadomo - są unikatowe pod względem wspinaczkowym (trawy!), także DT w Zachodnich to często tzw. grassclimbing, a nie typowe skrobanie po skale. Wkrótce potem w Polsce zaczęto DT uprawiać na mniejszych skałach, najpierw w celach treningowych, a potem jako osobną dyscyplinę.
W związku z tym, że jest to bardzo młoda dysycyplina, a w Polsce dodatkowo uprawiana często w nietypowych warunkach (często zarośnięte skały, tzw. "rzęchy") - nie bardzo wiadomo było, jakie zagrożenie stanowi ona dla środowiska przyrodniczego (w ogóle wpływ wspinania w nauce jest/był słabo badany). Dodatkowo naukowcy-przyrodnicy i ochroniarze najczęściej nie wiedzieli/nie rozumieli na czym tenże DT polega (o "zwykłym" wspinaniu jakąś tam wiedzę najczęściej posiadali). Kilka lat temu okazało się, że DT nie jest obojętny dla skał. Bardzo dobrze charakteryzuje to Przemek "Stefan" Rostek w tekście zalinowanym wyżej (http://wspinanie.pl/serwis/200601/21drytooling_w_skalach.php). Przy czym Stefan zwraca uwagę na aspekt etyczny - niszczenie klasycznych dróg oraz estetyczny (poharatane rakami i czekanami skały są bardzo źle odbierane przez większość wspinaczy, podobnym problemem jest np. upaćkanie skał i głazów magnezją).
Zniszczenie dróg klasycznych miało miejsce m.in. na Wdżarze, także na Zakrzówku niektóre stare drogi klasyczne (Czarne i Mrówcze Zacięcie) zostały zaanektowane pod DT. Przypadki drytoolowania na klasykach były wielokrotnie zgłaszane na tym forum.
Jednak najważniejszym problemem jest oddziaływanie DT na przyrodę. Szczególnie widoczne jest to w rejonach, w których DT uprawiany jest od kilkunastu lat, lub też od kilku - ale w dużym nateżeniu. Po kilkudziesięciu przejściach DT na drogach zniszczona jest mikrorzeźba. W zamian powstają liczne drobne formy "powspinaczkowe" - rysy, zadziory, dziury po osadzaniu dziabek, dziury po zębach rakach. Problem ten dotyczy przede wszystkim skał mało odpornych - piaskowca, wapienia i dolomitu. Jeszcze ważnijesze są uszkodzenia roślinności, a w wielu przypadkach - jej całkowite usunięcie. Zmiany te są widoczne gołym okiem dla niewspinaczy. Wystarczy stanąc pod skałą. Dla wspinaczy nie zajmujących się DT może to być wyłącznie problem estetyczny, ale dla przyrodników - jest to niedopuszczalna dewastacja, nieporównywalna z jakąkolwiek inną formą wspinania.
Dlatego też DT powinien być ograniczony wyłącznie do miejsc nieatrakcyjnych dla wspinaczki letniej i bulderingu, które jednocześnie mają niską wartość przyrodniczą.
Z tego punktu widzenia DT w Rusocicach, Dolinie Wrzosy i w Jaskini Strzegowej jest niedopuszczalny. Niestety, nie wyobrażam sobie zamknięcia 3 pierwszych rejonów dla działalności DT (wszystkie nadają się do wspinania letniego). Ze względu na wilcze prawo eksploratorów nowych rejonów zostały one zaadaptowane pod DT i w świadomości wspinaczy funkcjonują jako rejony dry-toolowe. Rejony te nie są specjalnie chronione ("tylko" park krajobrazowy") i raczej nikt ich nie zamknie oficjalnie. Moim zdaniem powinniśmy je pozostawić - jako negatywny przykład tego, co DT może zrobić ze skałami i roślinnością.
Natomiast we wszystkich pozostałych miejscach na Jurze (poza kamieniołomami, o których niżej) - zarówno w istniejących rejonach, jak i w potencjalnych - powinien obowiązywać zakaz uprawiania DT. W rezerwatach i obszarach Natura 2000 zakaz formalny, w pozostałych rejonach - nieformalne porozumienie środowiskowe (np. na wzór Porozumienia Tatrzańskiego i stref "bezmłotkowych").
Żeby nie ograniczyć możliwości uprawiania DT w ogóle - należy wyznaczyć strefy DT. One w większości już istnieją, na Jurze jest to część Zakrzówka (na lewo od Baby Jagi i na prawo od Szarej Ścianki oraz Jaskinia Jasna). Możliwe jest częsciowe zaadaptowanie niektórych kamieniołomów (krakowski Liban, Grube Ryby w Zabierzowie i inne). Takie kamieniołomy z drogami DT są też na Śląsku (Sucha Góra k. Bytomia) i pod Kielcami (Kadzielnia). Zdaję sobie sprawę, że jest ich niewiele. Nie widzę jednak innego wyjścia. NIe można zestawiać na równi wspinaczki klasycznej latem, bulderingu i wspinaczki DT w skałkach - gdyż oddziaływanie tej ostatniej dyscypliny jest nieporównywalne z pozostałymi.
W rejonach grantowych problem jest mniejszy - ale też wymaga regulacji.
pozdrawiam
Miłosz Jodłowski
IŚW "Nasze Skały"
Edit: usunięto jeden z rejonów podkrakowskich, ze względu na problemy z dostępem należy go tratkować jako secret-spot
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-11-29 12:50 przez jodlosz.