Jeśli lotnisko w Trapani będzie tak zorganizowane jak teraz to mało kto może chcieć tam latać.
W sobotę 25-tego odprawiali nas ołówkiem i kartką z zeszytu w celu rozładowania "korka odprawowego" do którego doszło z powodu awarii systemu komp.
Miało to swój urok do momentu kiedy ujrzeliśmy jak bagaże idą na wspólną kupę "around the world" a pan pakowacz wyszukuje odpowiednie walizy po fiszkach pisanych ołówkiem.
W międzyczasie 5 amerykanów czekało przy biurku obok 2 godziny na signore która miała wyjaśnić sprawę zniknięcia ich bagaży a właśnie wyskoczyła na lunch, natomiast w holu głównym nie potrafiono zatrzymać ruchomych schodów na których podróżowała włoska matrona z zaklinowanym obcasem.
Ale masyw górujący nad San Vito piękny.