simba Napisał(a):
> Zdarza mi się bardzo często, że nie sięgam do
> wpinki z pierwszej napotkanej w okolicy ringa
> dobrej pozycji - mam 170cm wzrostu. Różnica jest
> taka, że mam odmienne od Twojego podejście:
> "Skoro wpinka jest wyżej to pewnie jest tam
> jakaś klamka." Ty natomiast: "O ku..a, nie
> sięgam do wpinki, a jeśli tam dalej nie ma
> klamy? Nie widzę! Kto to obił?!"
Filozofujesz. Jak dla mnie, dobrze obita droga, to taka, na której nie ma dylematów wpinkowych gdy się idzie OS. Od dylematów tego rodzaju są trady.
> Zakładam, że z każdego miejsca mogę
> odpaść i patrzę na odległość między
> wpinkami - jeśli widzę, że grozi gleba albo
> póła, a droga jest na moim limesie
Jeśli zakładasz, że z każdego miejsca możesz odpaść, to co ma do rzeczy Twój limes? Znam całkiem dużo
dróg obitych tak, że w żadnym razie nie można na nich polecieć z każdego miejsca nie robiąc sobie dużej
krzywdy. Gleba przy locie z drugiej wpinki to na łatwiejszych drogach niemal standard. Wcale nie twierdzę, że to źle - jeśli są dobre klamiszcza to nawet się nie zauważa, że lot grozi glebą. Nie przeszkadzają mi runouty na łatwych i klamiasto-litych częściach drogi.
> chyba nie chcesz spróbować. Ty wymagasz, żeby
> każda droga była idealna (dla Ciebie) pod
> każdym względem.
Niby jak i od kogo wymagam? Wyrażam tylko swoją opinię. Spośród wielu podejść do obijania łatwych dróg najbardziej odpowiadają mi standardy wyznaczone przez Skwira. Nie jest to tylko moje zdanie - podobnie uważają praktycznie wszyscy wspinacze z dolnej części skali. W pitoleniu, że na łatwych drogach jest za dużo ringów, specjalizują się ci, co potrzebują ich najwyżej dla rozgrzewki. I tak jest u nas normą, że im łatwiejsza droga, tym rzadziej obita, choć odpadnięcie jest potencjalnie bardziej niebezpieczne.
Dzięki nauce wylatujemy w kosmos,
dzięki religii wlatujemy w budynki.