Niezależnie od długości opracowania otwarte pozostanie pytanie, które z przedstawionych
dokonań ma szanse ostać się w historii polskiego wspinania. Na taką ocenę potrzeba dystansu
przynajmniej ćwierćwiecza, a potem jeszcze bezstronnego dziejopisa. Dla przykładu można
poczytać stare Taterniki a potem skonfrontowac lekturę z "Dziejami taternictwa" Chwascinskiego,
o ile tenże był bezstronny:) Reguła jest jednak taka, że nie wiecej jak 10 % dokonań uchodzace
wśród wspołczesnych za wybitne, ma szansę po latach osiągnąc rangę ważnych wydarzeń historycznych. Zdarza się też, ze wydarzenia pozostające w cieniu, albo nawet wręcz krytykowane
po czasie wybijają się na znaczące pozycje. Oceny tego typu, zwłaszcza dokonywane na rodzimym
gruncie wywołują nierzadko nadmierne emocje, dlatego zachęcam też do poczytania dziejów wspinactwa w innych rejonach. Pozdrawiam W$