Witam!
Ja tam nikogo nie rozliczam z dróg jakie robi, szczerze mało mnie to interesuje. Każdy wspina się dla siebie i dla każdego coś tam w tym wspinaniu jest istotne. Jeżeli dla co niektórych jest to cyfra, to proszę bardzo, dla jest jest to sprawa drugorzędna. Przede wszystkim piękno drogi, ciekawe ruchy, nieoczywiste chwyty.
A co do meritum. Mordred ma sporo racji, ale nie w tym co napisał w temacie. Miałem z nim niewielką wymianę zdań na priv. Nie będę jej upubliczniał, bo nie wiem czy Mordred sobie tego życzy. Natomiast chłop zdenerwował się tym co nas też często denerwuje: dewastacja skał, osranymi krzakami, urządzanie ze wspinania festynu z głośną muzyką i kiełbaskami (nie żebym coś miał do kiełbasek, ale wsio w swym czasie). Niestety, stwierdził, że to wina ludzi zaczynających wspinanie na ścianach wspinaczkowych i obwiniając ich o upadek etosu wspinacza napisał właśnie taki, a nie inny temat.
Zatem powiem raz jeszcze, dla mnie trening jest niezbędny, odżywki pomagają w podnoszeniu formy, silne i wytrzymałe mięśnie przekładają się na cyfrę, a to otwiera nam nowe możliwości wspinania na pięknych liniach. W środowisku wspinaczkowym, jak w każdym innym, obecne są różne tendencje, podejścia do wspinania i są one równoprawne. Oczywiście, mówiąc wprost, część wspinaczy to świnie: wspomniałem już o dewastacji skał, o sraniu po krzaczorach, warto powiedzieć o stosach śmieci, niszczeniu drzew by rozpalić, gdzieś na lewo ognisko, o hałasie jaki potrafią wytworzyć wokół siebie, o zajmowaniu dróg na całe dnie by wędkować, bo jeszcze dziewczyna, ciocia, babcia, synek, dziewczyna cioci itd., nie mówię już o wędkowaniu ze zjazdówek, co jest nagminne. No takich zachowań to się wiele znajdzie i odnoszę wrażenie (po wymianie myśli na prov, a nie na forum), że o to właśnie chodziło Mordredowi, tylko niezbyt jasno to przedstawił.
No to tyle, pozdr.