krecik Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Tak sobie pomyślałem, że w wątku o żulostwie
> tylko psioczymy na siebie jacyśmy buce na
> zachodzie. Miałem okazję kilka razy przekonać
> się, że jest z nami bardzo teges.
Coś w tym jest. Cztery dni temu wracałem psującym się wozem z południa Francji. W nocy z soboty na niedzielę straciliśmy pasek klinowy - wg informacji od Francuzów ze stacji benzynowych nie było szans na naprawienie tego przed poniedziałkiem (tzn nie było szans na kupno paska, bo naprawić mogłem sam). Chodziłem po jakichś wioskach szukając czegoś w rodzaju warsztatu mechanicznego i jakimś cudem trafiłem na pół-Polaka w wieku ok. 65 lat, który nie dość, że dał mi kilka pasków ze swojego garażu, to jeszcze stracił pół nocy na pomoc w naprawie (paski nie miały odpowiedniej długości, trzeba je było sztukować). W ramach pomocy nasz wybawca m.in. zeskoczył z mostu, przeszedł przez płot z drutem kolczastym oraz pokonał pieszo spory odcinek autostrady (co oczywiście groziło wysokim mandatem). Francuz czy Niemiec nawet by na coś takiego nie wpadł.
Myślę, że nasze masowe bucostwo wynika w dużej mierze z niskich zarobków. Mając odpowiednio wyższą siłę portfeli bylibyśmy bardziej kompatybilni z zachodnio-europejskim poziomem cen i życia.
Dzięki nauce wylatujemy w kosmos,
dzięki religii wlatujemy w budynki.