Tak sobie pomyślałem, że w wątku o żulostwie tylko psioczymy na siebie jacyśmy buce na zachodzie. Miałem okazję kilka razy przekonać się, że jest z nami bardzo teges.
Kiedyś w Sperlondze, jak z impetem wyjeżdżaliśmy z parkingu, moje auto na gaz dostało bekfajera, strzał był tak potężny, że wszyscy Włosi uciekli za barierki, jedynie Polacy pomagali nam cofnąć się na parking przed nadjeżdżającym TIRem.
Tego roku wracając z Hollentalu na autostradzie klękło nam auto, koszt naprawy najprawdopodobniej przekraczał wartość auta, więc byliśmy w czarnej dupie, po chwili nadjechała ekipa z Wrocka, wypakowali całe auto dostając się do jeżdżącego warsztatu samochodowego i po godzinie odpalili naszą brykę, Austriacy nawet nie mieli podstawowych kluczy na stacji, jeszcze raz Wielkie Dzięki dla Lecha z Wrocławia