Re: dobrze obita droga

Będkowice Mon Amour były swego czasu dość emocjonującą drogą. U góry, juz po trudnościach, uszami wybraźni słyszałem charakterystyczne mlaśnięcie jakie daje ciało po zetknięciu się, po dłuższym locie, ze skalną płytą, jednak wciąż kilka metrów nad ziemią. Dzięki temu miałem bardzo cieszącego mnie oesa.
Później, Nasz Ulubiony Ekiper nieco się zlitował i dodał ten jeden zbędny przelot u góry i niestety z honornej VI.1+ zrobiła się bezadrenalinowa droga rozgrzewkowa.

Osobiście uważam, że pierwotne obicie na Będkowice Mon Amour wyznaczało granicę, której nie powinno się już przekraczać. Na dole jak dla mnie było ciut za gęsto, co działało jak zachęcająca podpucha.



Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2009-06-16 09:11 przez kemo.