Z wielce elokwentnym panem Józefem Słowikiem porozmawiam w poniedziałek.
Zaraz po powrocie z urlopu Włodka Porębskiego umówimy się na spotkanie z p. Bożeną Kotońską i spróbujemy racjonalnie ją przekonać, że się myli, jeśli chodzi o niszczący wpływ haków, dziury w skałach i śmieci, które rzekomo pozostawiamy. Jeśli chodzi o stanowiska rzadkich roślin na Kramnicy i Obłazowej, chętnie zapoznam się z ekspertyzami, gdzie znajdują się murawy naskalne, stanowiska roślin wysokogórskich i sosna reliktowa oraz w jaki sposób są chronione przed masowym ruchem turystyczno-kąpieliskowym.
Jeśli okaże się, że są merytoryczne powody, żeby na jakimś _fragmencie_ Kramnicy czy Obłazowej się nie wspinać, podejmiemy rozmowy, jak takie fragmenty czasowo (bądź w ekstremalnych wypadkach stale) skutecznie wyłączyć z ruchu wspinaczkowego. Ale najpierw chcę zobaczyć ekspertyzy.
Nigdy nie zaakceptuję sytuacji, w której jesteśmy oskarżani o niszczenie "flory szczelinowej" jako ciężkiego kalibru przestępstwa i tępieni mandatami, a równocześnie:
- wszystkie okoliczne pobocza i płatny parking pękają w szwach
- górale wybierają traktorami otoczaki na materiał budowlany
- pod Obłazową przemykają stadami quadowcy i motocrosowcy
- nad brzegiem Białki kąpie się z tysiąc osób, a kolejne kilkaset przemierza wszystkie okoliczne ścieżki
- dzieci grzebią w glinie w jaskini, w której został znaleziony najstarszy znany bumerang
- trwają równocześnie dwie imprezy integracyjne
- wszędzie walają się tony śmieci
Wszystkie te zjawiska widziałem równocześnie w Rezerwacie Przełom Białki w pewną lipcową sobotę rok temu.
m.b.