Widze ze temat chwycil hehe
Ale chyba nie wszyscy zrozumieli o co mi chodzi.
Nie uwazam sie za krola panelu ktory ma doniego wylaczne prawa.
Nie dziele nikogo na lepszych i gorszych jedynie na chamów i niechamów.
Owszem nabijam sie z ludzi ktorzy sie pusza jak paw przed wejsciem na droge, przed swoimi kolegami zachowuja sie jaby wszystkie rozumy pozjadali, a pozniej biora blok na kazdej wpince i jescze pastwia sie nad swoja dziewczyna ze ich zle asekuruje.
Chodzi mi o to ze na scianie powinny panowac pewne dobre zwyczje, ktore jak mi sie wydaje powoli odchodza do lamusa.
Moze sie bede powtazal, ale jak ktos wchodzi i z nikim nawet sie nie przywita, nie rzuci nawet ogolnego czesc, i interesuje go tylko jego wlasna osoba to ciezko z taka osoba wspolnie wspina. Trudno mowic nawet o wspolnym wspinaniu bo tych osob nie interesuje co robi ktos inny, nie podchodza zeby sie zapytac o jakis boulder, nie pokaza ci swojego fajnego boulderu, nie ma juz kibicowania czy ktos zloi cos ciezkiego itd. nie ma z nimi zadnej wspolnoty.
Zawsze mozna powiedziec to ty zrob pierwsy krok, i wiele razy ten pierwszy krok robie, i to nie tylko w strone ludzi ktorzy robia bouldery na podobnym poziomie, i czesto z tego wychodza calkiem mile dwie godziny wspinu i nie tylko, mozna tez fajnie pogadac.
Ale nie bede ukrywal ze sa osoby i jest ich duzo ktorzy swoim zachowaniem wrecz odpychaja od jakichkolwiek kontaktow z nimi. Mysle ze juz w tym watku padlo sporo przykladow takiego zachowania wiec nie bede sie powtarzal.
Zeby dolać nieco oliwy do ognia, dodam jescze na zakonczenie komentaz mojej kumpeli, mysle ze dosc trafny: Wspinanie to lans, a lans w Warszawie jest najwazniejszy.
Pozdrawiam