przyznam ci rację, bo mnie tez nieraz ta sytuacja irytuje. Chodze na panel na Obozowej (mysle, że o tę ściankę ci chodzi) od początku jej powstania (czyli ładnych parę lat) i jeszcze ze 2 lata temu było normalnie. Pogorszyło się znacznie od kiedy pojawiły sie tzw. "sekcje". Dopóki było ich mało jakoś się wszystko rozkładało przez tydzień.
Ale teraz codziennie jest po kilku instruktórów z kilkoma (5-6 osób) kursantami, którzy mają głęboko w dupie innych użytkowników. Ostatnio zasłyszany tekst instrukotra do swoich uczniów, który pokazal im jakiś obwód i rzecze: teraz będziecie się wspinać po tym obwodzie po kolei i jak jedna osoba kończy druga zaczyna i pamiętajcie żeby starać się "nie dopuścić" inne osoby na panel.
Ja też się podkurwiam jak nie moge zrobić drogi z dołem bo na niej od 40 min na zmianę wisi grupa kursantów, biorąc blok na każdym przelocie przy czym instruktor mówi im gdzie mają chwycić reką i gdzie postawić noge.
A jest jeszcze grupa nowicjuszy bez instruktora, z których niektórzy asekurują się w taki sposób, że strach patrzeć. Duże szczęscie, że nie dochodzi nieraz do wypadku.
Takie są niestety skutki popularyzacji. Zacząłem się wspinać 10 lat temu, nie było wtedy w Wawie panelów (poza jednym w liceum na Nowowiejskiej) więc trafiłem od razu na bunkry, a potem w skały. Miałem to szczęście, że moim instruktorem był fantastyczny gość, który nauczył mnie "kultury" wspinaczkowej. Teraz to wygląda inaczej: trafiasz do takiej sekcji, gdzie nikt ci nie przekazuje jak się zachowywać wobec innych wiec utrwalasz bucostwo.
Pociesz się, że teraz i tak jest mało ludzi, od jesieni bedzie znacznie gorzej :)