kaawon Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> chyba już to było poruszane kiedyś (ongiś?) :
>
>
>
> może czas żeby coś z tym zrobić?
Ale co, końkretnie?
Ze swej strony mogę na początek zadać parę głupich pytań.
Czy małe brzózki rosnące w ścianie powinno się próbować
wyrwać z korzeniami (wykręcić), czy wystarczy uciąć, zostawiając
pieniek?
Poza tym, co z drzewkami na wierzchowinie? Czy w ogóle jest jasne,
że należy je usuwać? Wszak z jednej strony system korzeniowy
drzewka może być nawet większy, niż to, co wystaje nad ziemię,
ale jest też tak, że żywe korzenie w jakimś stopniu chronią przed
sypiącym się z góry syfem, zawierającym również kamienie.
Kiedy drzewo na wierzchowinie jest dobre, a kiedy nie?
I co z takimi miejscami, w których wielotonowe drzewo rośnie
tuż nad krawędzią? Przecież nikt bez specjalnych środków
i doświadczenia się takiej wycinki nie podejmie, a opisane przez
doktora podcinanie może przynieść więcej szkód niż pożytku.
Mi się wydaje, że właśnie takie drzewa są szczególnie niebezpieczne,
bo ich korzenie wpełzają w ziemię między kawałkami litej skały,
a siły rozpierające, które potrafią wytworzyć, są rzędu dziesiątek
ton. Nie jest też dla mnie jasne, czy te korzenie przestają być groźne
od razu po wycięciu drzewa. Wszak zanim spróchnieją, mogą
wchłaniać wodę i pęcznieć nawet bardziej, niż za życia drzewa.
Poza tym zimą będą zamarzać. (czy mi się dobrze wydaje, że
jacyś starożytni łupali skałę polewanymi wodą klinami drewna?)