jacoos Napisał(a):
> Oczywiście, jak łatwo się domyslić, nie ma
> przeszkód formalnych aby PZA, na wzór np. OEAV,
> pośredniczyło pomiędzy wspinaczami a towarzystwem
> ubezpieczeniowym. Ale wtedy składka członkowska,
> biorąc pod uwagę masowość naszego ruchu w Polsce,
> nawet gdyby Związek dopłacał "ile może", wynosiła
> by nie 10 zł a pewnie grubo ponad stówę. Będą
> chętni?
TAK !!!
Z tym, że opłata za ubezpieczenie nie powinna być
obowiązkowa dla każdego członka PZA, ale dla tych,
którzy zadeklarują, że chcą korzystać z ubezpieczenia.
To bardzo dobry pomysł, żeby PZA pośredniczyło i pomagało
przy zawieraniu ubezpieczeń. Obecnie jest tak, że każdy
łojant chcąc się ubezpieczyć musi się wgryźć w problem,
czytać jakieś szemrane strony internetowe albo bazować
na plotkach zasłyszanych w środowisku. Co więcej, jak
się już ubezpieczy, to nigdy nie ma pewności czy otrzyma
zwrot kosztów w razie wypadku. Powtarzam - obecnie
każdy musi sam rozwiązywać te problemy, zarówno przed
decyzją o ubezpieczeniu się, jak i przy okazji wyjazdów
i - nie daj boże - wypadków.
PZA mogłaby to zrobić raz a dobrze, tak, żeby członkowie
związku mieli jasność co, jak i gdzie.
Na linii firma ubezpieczeniowa - szeregowy łojant
zawsze będzie dochodziło do ściemy, kruczków, zmieniających
się przepisów o których nikt nic nie wie, etc.
Firma ubezpieczeniowa jest bowiem zainteresowana
w tym, żeby jak najmniej wypłacać.
Tymczasem PeZetA jako pośrednik (lub co najmniej "doradca")
mogłaby swoich członków informować bez ściemniania o tym,
co dokładnie powinni robić w kwestii ubezpieczeń, lub
w pewnym stopniu robić to za nich.
Co więcej, związkowi PZA jest łatwiej gromadzić dane
o casusach, wypadkach i wypłaconych (bądź niewypłaconych)
odszkodowaniach - na ich podstawie łatwiej podejmuje się
decyzję, które towarzystwo wybrać i jak z nim postępować.
Bez takiej pomocy możemy liczyć jedynie na siebie nawzajem,
i aby się czegokolwiek dowiedzieć - musimy pisać / czytać wątki
na forum. Które to wątki wprowadzają tyle samo zamieszania
co światła, i na dodatek będą ulegać przedawnieniu przy
każdej zmianie przepisów lub sytuacji na rynku ubezpieczeń.
Gdyby ktoś z PZA, najlepiej z odpowiednimi do tego
kwalifikacjami, monitorował dane o wypadkach i losach
rozmaitych ubezpieczeń, informując następnie członków
o wyciągniętych wnioskach - byłaby to niesamowicie
pożyteczna działalność dla członków.
W takiej sytuacji również pośrednictwo w zawieraniu
ubezpieczeń miałoby jak najbardziej sens !
I wielu ludzi płaciłoby powiększone składki po to, by
dostać ubezpieczenie "pobłogosławione" przez PZA.
Jeśli działacze związku użerają się z ministrami,
dyrekcjami parków narodowych, etc - to chwała im
za to. A jeszcze większa chwała, jeśli poużerają
się również z wybranym towarzystwem ubezpieczeniowym.
Siła przebicia związku byłaby w tej sytuacji większa, niż
jakieś indywidualne podskoki wykiwanych przez ubezpieczycieli
szeregowych członków.
Twoje pytanie, czy będą chętni aby płacić więcej
nie ma sensu, bez postawienia pytania pomocniczego:
na co te pieniądze pójdą.
Jeśli wraz z opłaceniem składki mógłbym uzyskać
ubezpieczenie (i to takie, nad którym nie musiałbym
drżeć ze strachu o wypłacalność odszkodowań)
to płaciłbym choćby 300 zł rocznie. Byle zgodnie
z porzekadłem - kto płaci, ten ma prawo wymagać.
Pozdrawiam -
Kominiarz