Takie rzeczy robi sie bardziej przez szacunek dla siebie,
nieformalnego i formalnego srodowiska, i szacunku dla wlasnego napalenia z mlodosci (czesto licealnej) -
tego obledu w oczach, ktory kazdy choc przez sezon-dwa mial, i jezdzil na bunkry co niedziela, lub w skaly nawet w zimie z dziabami itp.
Istnieje mozliwosc potraktowania tego jako precedensu w skali kraju.
Nie ma sie co cieszyc ze "moze tego nikt nie kupi"
i odpuszczac. Sama ziemia to majatek.
Z artykuliku w Stolecznej wynika,
ze to gmina chciala kupic lub dostac od skarbu panstwa
i jest o tyle przychylna wspinaczom, ze cos by z tego bylo, a nie miejsce na meline. Za to Agencja MW ma zadanie, choc tez do wspinaczy nic nie ma.
Poza tym obrotny nowy wlasciciel moze doprowadzic do skreslenia obiektu z rejestru zabytkow.
Wystarczy, ze jakas komisja oceni, ze zabytek jest tak zniszczony ze juz nic nie wart.
A beton niszczeje, zwlaszcza jak zarosnie krzakami i nikt sie nie wspina
(vide male w Czosnowie, gdzie cien od zarastajacych drzew,
tam beton sie rozlazi w palcach).
Mozna tez sobie wyobrazic inne zdarzenia losowe, w wyniku ktorych
obiekt "utraci wartosc". I zostanie grunt.
Slowem, jak za to zabierze sie ktos cwany, to rzecz sobie w kilka lat zalatwi.
Im bardziej cwany, tym lepiej to zalatwi i o wiecej zagra,
i nie bedzie to interes wspinaczy,
ktorzy np. zaczynaja kombinowac jak temat odpuscic
"zeby bylo jak kiedys" (za PRL ?).
Najwiecej i najszybciej moga kluby lub nieliczna grupa.
Obozy zimowe w Tatrach skoncza sie za niewiele dni.
Pozdro
Glaz