Wlasnie wrocilem ze ściany i jescze rece mi sei trzesa, ale nie ze zbulowania tylko z nerwow. Zbulowac sie nie dali mi szansy inni wspiancze, bo gdy tylko wszedlem na panel, z drugiej strony nie pytajac o nic zawsze ladowal sie jakis osobnik, i za nic na swiece nie chcial odpuscic swojej drozki zlozonej z 5u ruchow. O zrobieniu obwodu czyli przejscia panelu w ta i spowrotem nawet nie ma co mazyc, bo oczywiscie mimo ze czlowiek czeka az wszyscy wkoncu zmecza sie swoimi zajebistymi boulderami po klamach, i zacznie sie wspinac jak juz nikogo na panelu nie ma, to przeciez zaraz znajdzie sie ktos kto koniecznie musi zrobic swoja przystawke w momencie kiedy sie wspinam, nie moze nawet poczekac az przejde. A jak zacznie z drogiej strony i spotkacie sie na srodku to nie ma mowy zeby ci ustapil nawet jak jest mlodym szczawiem, ktory moze drugi raz jest na scianie. Wtedy trzeba odpuscic albo klucic sie bedac w polowie krzyza. A jak wkoncu ustapisz mimo ze byles pierwszy, to koles stekajac robi jeden ruch i konczy, a twoja przystawka po raz piaty jest nieukonczona.
Wogole czy ludzie rozumieja ze nawet jak ktos robi obwod w ta i spowrotem, zlozony z 30-40 ruchow to pozniej robi sobie 10-15 minut przerwy i wtedy mozna dowoli sobie szalec na panelu.
Dodatkowo pojawila sie tez nowa kategoria wspinaczy, Alfy i Omegi. Kolesie moze byli pare razy w skalach i wspinaja sie troche lepiej od swoich kolegow ktorych pewnie tydzien wczesniej wyciagneli zza biurka, a wymadrzaja sie ze az przykro sluchac. Strach patrzec z jak wprawa sie nawzajem asekuruja, jak nie potrafia szybko wydac luzu a koles na gorze poci sie ciagnac line na 3 razy zeby wkoncu zrobic wpinke. No ale uwazaja sie za bogow wspinania. Potrafia nawet przyjsc z kreda i gryzmolic jakies nieprzemysalne bouldery, ktore wymysalja od reki, a ktore nawet dziecko by zrobilo.
A i jeszcze gwoli wyjaśnienia skad taki temat. Otoz z takim zachowaniem spotkalem sie tylko na sciankach w warszawie.
Wczesniej wspinalem sie w innym pieknym miescie i przez wiele lat nie spotkalem sie z takimi sytuacjami, zawsze wspinacze byli wobec siebie zyczliwi i kulturalni. Tu w warszawie wiekszosc burakow przychodzacych sie powspinac nawet sie nie wita ani nie mowi czesc na dowidzenia.
Pozdrawiam
Olek
Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2008-07-23 21:55 przez olek78.