>nie określa. tyle ile uznasz za bezpieczne dla siebie. wpinki wolno omijać nawe >seriami. drogi w duzym wywaleniu (na wescie najczęsciej) obijane są od dołu. >jeżeli nie braknie ci znowu wyobraźni to zrozumiesz ze w takim przypadku >przeloty umieszczane sa bardzo gęsto (jak na hakówce). i czasem zostawia sie >je tak (gęsto w kazdym razie) dla osób patentujacych potem. jednak na >prowadzeniu rzadko kto będzie wpinał sie co metr - po prostu wpinamy sie tam >gdzie uznamy za stosowne - biorąc pod uwagę nasze bezpieczeństwo i trudości >sprawiane przez wpinkę (to taki maly kompromis)
hmmm..."cos" mi tu nie gra! ;) jak patrze na ten fragment twojej wypowiedzi, to mam wrazenie, ze tak naprawde mamy podobne zdanie na temat wpinek! ha! i tu Cie pewnie zaskoczylem! ;) ja nigdy nie pisalem, ze absolutnie nie wolno omijac wpinek (jesli tak to odebrales, to musialem uzywc "zlych" slow)! chodzilo mi tylko o to, ze wpinki, lub ich ewentualne omijanie wplywaja na trudnosci drogi (czasami nawet troche wiecej, niz "tyci, tyci")!
co do zywcowania...to zdaje sobie sprawe, ze do tego raczej nie dojdzie (w sensie "masowym")! hmmm...nawet nie "raczej", ale "na pewno" (i chyba cale szczescie)!