jakos tak chyba niefartownie przypielas sie do mojego posta...
co do pieprzenia na temat Betlejemki to bym sie zastanowil kto pieprzy...
a co do olewania karty,..
niechce mie sie wierzyc zeby gosc wykladal prawie 2000 zl na szkolenie w betlejemce po to zeby sie czegos nauczyc. Powiedzmy ze dla przecietnego kursanta karta stanowi okolo 30 % atrakcyjnosci kursu. Dopiero reszta to umiejetnosci ktore ewentualnie nabedzie lub nie, oraz znajomosci ktore nawiaze. Wbrew pozorom to ostatnie jest dosyc cenne, jak sie czlowiek nie ma z kim wspinac..(spotykasz na turnusie ze 20 osob)
jak ktos olewa karte i faktycznie chce sie powspinac to umawia sie z konkretnym instruktorem prywatnie i sie wspina do bolu.Zreszta instruktorzy szkolacy samodzielnie maja wieksza motywacje zeby robic to lepiej, bo robia to na wlasne konto...
pozdrawiam
bora
ps
gdybym sie wybieral na kurs to wpierw jasno okreslil bym sobie priorytety: konkretne wspinanie czy latwy egzamin na karte(bo glownie tym wabi betlejemka)