Paul Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Ja po skonsumowaniu w Popradzkim plesie gulaszu,
> po całodniowym wspinie, następnego dnia nie
> wychodziłem z domu, z wiadomego powodu. Coś mi
> nie pasował jak jadłem, ale wiadomo, człowiek
> głodny wszystko zje. Popchnąłem bronkiem, ale
> nie pomogło. Od tej pory nie jem tam nic, poza
> zupą chmielową.
> Widze że w takim razie moją czarną listę
> muszę poszerzyć też o inne schrony.
> A może ktoś napisze gdzie można dobrze zjeść?
> Do niedawna stawaliśmy po wspinie w burym misiu,
> ale kumpel też tam raz przechorował. Straszna
> cienizna z dobrymi knajpami.
Po słowackiej stronie to najlepiej żarcie w knajpach omijać. Nie dość, że paskudztwa same dają, to jeszcze brud i smród. Mnie osobiście nigdy nic nie było, ale zawsze jak dostaję talerz to mam ochotę wrzucić go z powrotem za ladę...