Cóż! Mądre słowa, ale skala problemu nie ta, o której piszesz ( a raczej porównujesz). Wspinanie to nie żeglarstwo.Jest to sport oparty na dosyć prostych zasadach i nie demonizowałbym roli instruktorów (sam zresztą to zauważyłeś). Ze średnio rozgarniętego wspinacza można zrobić dobrego instruktora w niedługim czasie. Słabości PZA wypunktowałeś prawidłowo, ale to nie jest instytucja kierowana przez Świętego czy jego ludzi -tu się mylisz. Masz szansę to zmienić za dwa tygodnie ( albo osobiście albo przez delegata, którego obdarzyłeś zaufaniem). I przy okazji apel do kolegów wspinaczy: jeżeli nie posiadacie klubowych mandatów, nie przyjeżdżajcie na Walny Zjazd Delegatów PZA. Głos idioty-wlodkabitnika wybranego przez klubowych kolegów jest cenniejszy niż najbardziej zasłużonego "dziadka himalajskiego".Wiem z doświadczenia ile zamieszania może zrobić na WZD dyskretny dyszkant Barona czy bez przerwy dzwoniący telefon Renatki.Problemów jest sporo. Dajmy szansę naszym delegatom. .... Tym, którzy mi zarzucą jakąś pompatyczność od razu odpowiem: wypierdalać!