Witam ponownie!
Widzę, że zaszło małe nieporozumienie.
Drogi Wojtku! Nie interesuje mnie to, co już zrobiłeś. Myślę, że cały Twój żywot wspinaczkowy można podzielić na plus/minus dwa okresy: do momentu, gdy zostałeś p.o. Prezesa PZA, i okres po tym. Bez względu na to, co zrobiłeś przed zostaniem p.o. Prezesa, swoimi posunięciami w tym okresie przekreśliłeś sam siebie w środowisku. Ja miałem na myśli to, że aby ponownie zostać jakimkolwiek autorytetem musisz na to ZAPRACOWAĆ: albo konstruktywnie pracując na rzecz środowiska, albo "stzelić" parę hononych przejść.
Dzisiaj siedzisz sobie w gronie swych kolegów ze starych czasów i wzajemnie się adorujecie, nie zauważając że w dzisiejszym środowisku wspinaczkowym dokonała się zmiana pokoleniowa i że dla dzisiejszej młodzieży nie znaczycie absolutnie NIC, a waszym wyznacznikiem w dzisiejszym środowisku jest "Karta wspinacza".
Oderwałeś sie od rzeczywistości. Świadczy o tym fakt, że tubę środowiska (czasami może infantylną, ale niesamowicie konstruktywną) Forum na Wspinaniu.pl zauważyłeś dopiero 07-07-2007 o godz. 19:07.
Mówisz o Twojej karierze instruktorskiej. Nikt nie wie o tym lepiej niż ja - chociaż nigdy sie nie spotkaliśmy. Do dziś mam publikacje, na których znajduje się Twoje nazwisko i nawet dziś czasem do nich zaglądam. Zgodzimy się jednak, że przez ostatnie 10 lat dokonała się rewolucja techniczna i jakościowa we wspinaczce. Jakoś nie znajduję wiele przykładów Twojej społecznej działalności w w ostatnich latach (po roku 2000) na niwie wspinaczki. Dotyczy to całego PZA. Jesteście naszym związkiem! Czy PZA/ Intruktorzy prowadzą jakąś działalność publikacyjną? Czy mogę iść do związku i poprosić o szkolenie lawinowe, wykorzystania GPSa w górach. Czy PZA wypowiada się na temat produkowanego sprzętu dając rekomendacje, tworząc rankingi, przprowadzając testy? Czy PZA będzie dalej ograniczać się do dawania REKOMENDACJI PZA dla tłumaczonych książek, czy skorzysta ze swojej wiedzy/ matriałów i sama zacznie wydawać biuletyny przeznaczone dla nas. Informujące nas, poprawiające nasze przyzwyczajenia, doszkalające itp.
Wiem, że nie mówię o utopii. Oprócz tego, że wspinam się już 15 lat, tyle samo lat żegluję. Parę lat temu zacząłem się interesować jak wygląda szkolenie i patenty w innych krajach. Z racji znajomości języka zwróciłem swą uwage na RYA (Royal Yachting Association), których główne hasło brzmi "EDUCATE NOT LEGISLATE". Związek ów niegdy nie postulował wprowadzenia patentów (w Wielkiej Brytani nie potrzeba patentu, aby prowadzić jacht), a wszelkim zakusom państwa/ rządu UK wprowadzenia "licencji na żeglowanie" dawał skuteczny odpór, udowadniając że jest po stronie obywatela, a nie rządu. Związek ten jest organizatorem spotkań, konferencji specjalistów, aktywnie wydaje literaturę szkoleniową, broszury (bardzo często darmowe) przeznaczone dla swoich członków. W tym cywilizowanym kraju dzieje się tak ponieważ ludzie prowadzący RYA zdają sobie sprawę, że posiadanie przymiotnika Royal (odpowiednik naszego "Polski") w nazwie kładzie na nich MORALNĄ odpowiedzialność za wszystkich obywateli UK, którzy są na wodzie. Wiedzą także, że za swą działalność związek będzie krytycznie rozliczany przez jego członków i nie obrażają się na to.
A w Polsce? - Zapewniam Cię, że gdyby zreformowany przez Ciebie PZA przestał nagle istnieć, 95% wspinaczy, taterników, alpinistów w naszym kraju nie zauważyłoby tego, ani nie odczuło w żaden sposób.
Wróć na ziemię
Pozdrawiam
Jumbo
PS. A dla poprawy jakości szkolenia najwięcej zrobił dyr. Skawiński, a nie żaden instruktor!!!