Myślę, że tak choć nigdy nie ma 100% pewności. To że nie byłem na kursie nie znaczy, że nie jestem wyszkolony. Na autoasekurację, ratownictwo, zakładanie własnej, podchodzenie na linie, zjazdy itp. poświęciłem znacznie więcej czasu niż przewiduje jakikolwiek kurs taternicki. Co roku staram się też odświeżać te umiejętności. Wydaje mi się, że mój poziom w tym zakresie nie jest gorszy od adepta takiego kursu, jeśli nawet nie lepszy i poparty praktyką (choć ćwiczenia tylko na sucho, bo jeszcze nie musiałem korzystać na szczęście z tej wiedzy). W nauce wspierałem się nie tylko literaturą, ale także radami doświadczonych kolegów - taterników, z których niektórzy są nawet instruktorami, z tym że już w stanie spoczynku. Nie zamierzam nikogo zniechęcać do kursu, a wręcz przeciwnie gorąco go polecam i nawet sam bym chętnie zrobił, gdyby znalazł się jakiś sponsor i ktoś mi dorzucił dodatkowego urlopu. Ale nie jest to jedyna droga...