Ciekawe.
Miałem trzy pary: 40,5 i dwie 41. Więc przy moim rozmiarze stopy (44,5) byłem w grupie "eat shit and die". Porównam więc subiektywnie te pół numeru.
W moim odczuciu lepiej dopasowały się te mniejsze.
Inne obserwacje:
1. czas dopasowania (a więc okres absolutnego katowania każdego miejsca stopy) był taki sam
2. nie zauważyłem, żeby zużycie buta było na niekorzyść tych mniejszych;
Mogę porównać model wiązany miur, z których użytkowałem 42 41 i 40,5. Informuję, że mniejsze rozbiły się do idealnego rozmiaru (kształtu), a większe zrobiły się kapciami. Oczywiście w tych większych komfort początkowy był nieporównywalny z tymi najmniejszymi.
Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia.
SJ Lec