>
> Chyba zależy od dziedziny.
Inzynieria materialowa.
> Mam wrażenie, że
> Azjaci przyjeżdżają się tam głównie
> kształcić. Są bardzo ambitni, pracowici, ale
> nieczęsto tochodzą do najwyższych pozycji w
> swoich dziedzinach. Większość wśród
> studentów nie przekłada się na większość w
> kadrze naukowej, a i z doktorantami bywa
> różnie.
Wez pod uwage, ze jesli uczelnia bedzie miala mozliwosc zatrudnienie amerykanina i chinczyka, to zatrudni amerykanina. Co do pozycji w swoich dziedzinach to popatrz na edytorow w czasopismach (przynajmniej we wspomnianej juz wczesniej inzynierii materialowej)
> Poza tym, Ty pisałeś o Europie jako o skansenie.
> Tu rasy żółtej jest mało. Zaryzykowałbym
> stwierdzenie, że prędzej spotkasz Arabów. Choć
> też zależy od dziedziny, oczywiście.
>
Chinczycy (i ogolnie Azjaci) maja fiola na punkcie ameryki. Wiesz jak sie nazywaja Stany po Chinsku? MeiGuo, co znaczy ni mniej ni wiecej tylko piekny kraj. Temu ich jest malo w Europie.
>Nie wiesz, dopóki nie
> poznasz i nie sprawdzisz. A przecież nie o to
> chodzi, by przed potraktowaniem na poważnie
> czyjegoś artykułu, drobiazgowo sprawdzać
> wszystkie jego wyniki. Dlatego traktuje się
> azjatyckie prace przez palce.
A, tutaj mam zupelnie inne podejscie. Jeszcze nie trafilem na skopane chinskie dane. Ale moze wszystko przede mna :)
>Nie cytuje się ich,
> gdy ma się do wyboru alternatywy zachodnie.
> Choćby nazwiska głównych autorów były te
> same, liczy się afiliacja i nazwisko ostatniego
> autora. Recenzenci też muszą mieć takie
> podejście, ale nie stać nikogo na tropienie
> ściemy w każdym recenzowanym artykule z Azji,
> więc siłą rzeczy dużo jej się przebija do
> druku.
Hmmm...dziwne rzeczy piszesz. Czyzby miedzy fizyka i inz. materialowa byla taka przepasc?
> Przez lab, w którym pracuję, przewinęło się
> kilkoro Chińczyków. Mam wrażenie, że cała
> rzetelność ich pracy wynika tylko i wyłącznie
> z woli lokalnych szefów i współpracowników.
> Chińczycy bez skrupułów proponują fałszowanie
> wyników, żeby tylko ładniej wyglądały, a gdy
> się ich wyciągnie na spytki, przyznają, że to
> powszechne praktyki w ich ojczystym kraju.
Haha...mam Ci opowiedziec o moim pierwszym promotorze, juz s.p., profesorze zwyczajnym, doktorze habilitowanym? Przychodzilo sie do niego z wynikami i "nie, nie...to nie tak" nawet jesli dane eksperymentalne i obliczenia mowily co innego. Albo przychodzil i mowil "mam pomysl, ze to i to bedzie tak. I prosze to tak zrobic, zeby wyszlo". Dodam, ze ten pan nie mial domieszki zoltej krwi i byl 100% Polakiem spod Czestochowy.
> > A
> > wyposazenie uczelni? Nie ma porownanie z
> polskimi
> > (moge jeszcze porownac z czeska i finska i te
> tez
> > sa na gorszym poziomie wyposazenia)
>
> Jasne... Nie wiem skąd bierzesz informacje o ich
> wyposażeniu, ale widuję na co dzień zdziwienie
> gości z kraju środka. Dziwią się przede
> wszystkim temu, że w Warszawie jest tak cicho i
> takie czyste powietrze (he he, za pierwszym razem
> wręcz mi szczęka opadła), a na drugim miejscu
> właśnie temu, jakie tu mamy wyposażenie.
> Aczkolwiek muszę przyznać, że mój ośrodek nie
> jest pod tym względem reprezentatywny:-)
Chiny sa duze, nie wiem skad przylatuja do Ciebie Chinczycy...ja mam do czynienia raczej z tmi lepszymi uniwersytetami (sa znacznie wyzej w rankingach niz UJ, UW, czy PW), wiec moze to wynika z tego. A, ze pracuje za miske ryzu dziennie, to informacje mam z pierwszej reki (czy tez z pierwszego oka i ucha).
pzdr
w.
[
www.pbase.com]