Kto chce forsować teorię, że kraj pochodzenia decyduje o jakości?
Już dawno Chińczycy uciekli Europie nie tylko w kategorii produkcji masowej, ale także high-end. Zaczynamy być skansenem. Jeszcze tylko trochę myśli technicznej, z mocnym akcentem na "trochę".
Mogę dać przykład co najmniej kilku produktów zaawansowanych technologicznie, najlepszych pod względem jakości w swojej kategorii, wytwarzanych w Chinach.
Co do Petzla - jestem ciekaw, czy jest tutaj ktoś kto wspina się w górach i nie używa co najmniej t-bloca?
Uprzęże mają świetne, Meteor jest ażurowy - to prawda, można jednak wybrać Ecrina czy Eliosa.
Co kto lubi.
A wtopy? To ułamek promila - małe firmy nawet się nie muszą przyznawac bo promil z tysiąca to jedna sztuka, z miliona egzemplarzy daje już 1000 sztuk.
Petzl nie jest mały. A opowieści jak to kiedyś robili zajebiście a teraz nie? Żarty.
Pamiętacie pierwsze Friendy? Złamanie ramienia pod obciążeniem było niemal pewne. Dziś taki produkt wyslalby firmę w niebyt. Wtedy uważało się, że użytkownik nie jest idiotą. Nikt nie pisał na pokrywie silnika: nie dotykać bezposrednio po jeździe. Nikt też nie informował, że kuchenka mikrofalowa średnio nadaje się do suszenia włosów.
Wracając do viaferraty - wiele absorberów sprzedawanych przed laty, w praktyce nie działało. To nie były wadliwe serie - każdy jeden egzemplarz tego, np.
[
www.gearshack.co.uk]
to urządzenie do wyłuskiwania kręgosłupa z opakowania.
I co? I pstro. Bo Petzl to zło.