HardRock Napisał(a):
> A w jaki sposob?
Musiałbyś mieć sporą liczbę jednakowo wyglądających opasek, z których część jest prawdziwa (z tym całym holgramem i innymi zasysaczami negatywnej energii), a reszta to podróby. Tylko ty byś wiedział które są prawdziwe, a które nie. Dałbyś te wszystkie opaski komuś, kto tą informacją nie dysponuje ("ślepemu" pośrednikowi), a ten ktoś serwowałby je właściwym osobom badanym (w zależności od ustaleń, mówiąc im przy tym, że uczestniczą w teście i jest możliwe, że dostają placebo, lub też nic im nie mówiąc).
Gdybyś nie miał pośrednika, tylko sam rozdawał, istniałoby ryzyko, że podświadomie przekazujesz badanym sugestię co do prawdziwości produktu, i wpłynie to na wynik testu.
Oczywiście osobną kwestią jest późniejsza interpretacja wyników. Znając coraz niższe standardy w naukach okołomedycznych mogę uwierzyć, że jeśli z badań wyjdzie, że np. 90 procent obdarowanych prawdziwą bransoletką odczuło poprawę, a spośród tych, co mieli fałszywkę, tylko 89%, to znak, że bransoletka uzdrawia. W ulotkach dla pacjentów nie podaje się informacji, czy "skuteczność leku" oznacza 10% lepiej niż placebo, czy 90% lepiej.