Kajman Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Ja bym się akurat zgodził z opinią o przewadze
> gumy onyx. Co nie przeszkadza mi uważać, że
> najlepszym butem na skałki, jaki dane mi było
> używać jest Miura VS. Pod względem stawania na
> byle gównach oceniam ją znacznie wyżej niż
> Lace upy czy Velcro, a te z kolei wyraźnie wyżej
> niż Galileo. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że
> Galileo są dosyć słabym butem, a jedyną
> zaletą jest guma. No i wygoda - dobre w góry.
Kupilem Miury VS pod kątem bulderkow i zaczepiania "pazurami u stop" przewieszonych rys. Do pełzania po tarciowych plytach nadal planowalem uzywac jednej z dwoch par wiazanych miur - jednej podklejonej onyxem a drugiej podklejonej najpierw onyxem (pierwsza renowacja) a pozniej jednak juz z powrotem x-gripem. Nie dlatego, że onyx byl gorszy, tylko dlatego, że szybciej znikał. Różnica na korzysc onyxa w moim odczucia byla tylko zimą (w Eire oznacza to wspin przy +5^C) i to też nieznaczna*. Razu pewnego wypuscilem sie na tarciową drogę w VSach zdecydowanie bardziej podwiniętych niż miury lace upy. I bylem bardzo milo zaskoczony. Teraz lace upy ubieram na drogi przyjemne lub (i) wielowyciągowe, a VSy wszędzie tam gdzie trudności mnie wkurwiają (na wkurwie w sumie wspina mi się najlepiej).
Wiem, że mając kilka par butów powinienem zadbać o ich specjalizację, ale nie mogę sobie odmówic przyjemności wąchania każdej z moich miur po wspinie. Zero przecinek zero jakiegokolwiek smrodu. Żadna z par nigdy nie prana, czasami zszoruje szczotą tylko syf po torfie jak przy zejściu po zrobieniu ściany muszą dojść z powrotem do plecaka. Wiem wiem, fantazjuje albo na węch mi padło, tylko dlaczego na 3 metry nadal czuję jak wali z tych indianskich syntetyków?
*dotyczy granitu z braku porównawczych badań na wapieniu czy piaskowcu, gdzie jesli łoję to nie zdarza mi się powtarzac tej samej drogi w innych butach na innej gumie przy identycznych warunkach tylko po to by sprawdzic, który producent łże a który nagina.