Dobre dobre..i prawdziwe:)
W ciagu ostatniego roku jakies 8 razy latalem z gazem w spiworze...nacialem sie ostatnio wracajac z Aten...Wsrod tlumu najebanych polskich(nikt inny nie pil na lotnisku:)) turystow, myslalem ze jakos sie uda. Nagle uslyszalem moje nazwisko, potem podjechalo cos w rodzaju AT i uprzejma kilentka z obslugi. W plecaku mialem 2 gazy-paralizujacy i CG. CG oddalem wychwalajac trekking na Krecie, paralizujacy zostal na swoim miejscu. Teraz juz nie bede ryzykowal.:)