Witam.
Kolegów mających wątpliwości, o co chodzi jeszcze raz odsyłam do uważnej lektury noty początkowej kolegi DeLonga. Problemu nie należy spłycać i zamydlać dokonaniami M.G. na polu chwały. Fakty są takie, że ktoś kogoś próbuje okraść. Wszyscy wiemy, że w tym kraju panuje ogólna znieczulica i zobojętnienie na jawne krzywd, ale przynależność do środowiska wspinaczkowego powinna do czegoś zobowiązywać.
Złodziejstwo i kłamstwo wśród kolegów to największe zło i nie mam tu na myśli tylko krzywdy okradanych, a przede wszystkim destrukcyjne działania na całe środowisko. W świadomości ludzi tworzy się przyzwolenie na tego typu działania, a nie wiem jak Wy, ale ja chciałbym otaczać się ludźmi, którzy potrafią patrzeć mi się prosto w oczy, szczególnie w miejscu gdzie nasza energia i zangarzowanie jest teoretycznie dobrowolne.
Wiem, że jak o takie fundamentalne rzeczy nie będziemy walczyć to w skalach czy górach będziemy musieli spotykać różnych krętaczy , lub jak kto woli ludzi "przedsiębiorczych". Tacy ludzie(a może nim być każdy z nas)powinni czuć presję środowiska, brak jego akceptacji, powinni widzieć bardzo jasno postawienie granice. Innymi słowy "krętaczy"będzie tak wielu jak wielu im pozwolimy być. Wydaje mi się, że piszę o rzeczach oczywistych dla ludzi dorosłych.
Kolega De Log maiła odwagę napisać o tym, że ktoś próbuje go wykiwać ( wielu wolało by usunąć się w cień, bo nie jest łatwo napisać taki list, trzeba będzie stawić czoła przyszłości jakakolwiek ona będzie). Nie zakłądam że ludzie nie mogą się rozwijać, zmieniać, ale trzeba mieć odwagę przeprosić za swoje głupoty.
Pozdrawiam
P.Sztaba
Ps. Sam biję się w pierś.