No to może po kolei:
"...wbijając ringi na drogach które były przebyte klasycznie ale z górną asekuracją przypisujecie sobie ich autorstwo i nazywacie nowymi nazwami..."
Po pierwsze: jacy my. Nie ma żadnych mych, wych czy onych. A po drugie: przejrzałem (specjalnie dia Ciebie Andrzeju) liste dróg jakie robiłem i nie udało mi się znaleźć na niej żadnej drogi, która byłaby wcześniej wędkowa, a której znałbym nazwę. Przeciwnie, drogi wędkowe Rika (Raz Na Różowo, Ani Duży Nie Powtórzy) czy projekt Dawida (Kogel Mogel Jazz) zachowały swoje oryginalne nazwy. No i po trzecie: nieładnie zarzucać innym coś czym sami trudniliśmy się w przeszłości. Jak to się nazywało kiedyś Rozgrzeszenie, Pola Dynamiczne? No i Primadonnę, którą podkosił Ci Piotrek, zdaje się, że nazywałeś inaczej.
"... Na piątkowym filarku Lipczyńskiej wbiłeś ringi tak, że można poprowadzić również moją drogę na lewo od kantu..."
Wkleiłem (staram się wklejać, po wbiciu nie siedzą najlepiej, ale nie czepiajmy się, pewnie się przejęzyczyłeś) najbliżej filarka jak się da. A to, że da się poprowadzić również Twoją drogę to w czym problem. Jedź i poprowadź. W ogóle to szkoda, że dopiero teraz sobie o niej przypomniałeś. Bo jak Rafał Cię przepytywał przy okazji przewodnika to nie było, z tego co wiem, o niej mowy.
"...W ogóle to obijasz drogi bardzo tendencyjnie, by nie powiedzieć, że źle i powie to każdy który się po nich wspina. Na drogach obitych przez Miksera, ringi są w miejscach prawidłowych dla dobrej asekuracji..."
Otóż dowiedz się, że nie każdy. Mógłbyś tę śmiałą tezę poprzeć jakimiś przykładami. Bo póki co to Twój wywód przypomina mi rzucanie łajnem.
Skoro ze mnie taki partacz to czemu przed owierceniem Baby Jagi dzwoniłeś do mnie by sie dowiedzieć jak się osadza Raumery. A tak przy okazji to zawsze będę podziwiał Twoją bezprzykładną "odwagę" jaką wykazałeś się przy osadzeniu ringa w tak dudniącym okapiku na Shocku. Mam nadzieję, że nie nastąpi dzień w którym ów okapik pier...nie po locie niczego nie podejżewającego klienta.
"...Ty wyznajesz zasadę wpinki przy pasie lub kolanie. W twoim obijaniu widać brak doświadczenia typowego dla wspinania na własnej asekuracji, gdzie przelot umieszcza się najwyżej jak to możliwe z dogodnego miejsca..."
Nie wyznaję takiej zasady. To Ty mi taką przypisujesz (kolejny rzut gównem). Ja, przede wszystkim, osadzam punkty w skale litej, nie dudniącej. A wspinanie na własnej asekuracji nie ma tu nic do rzeczy. Nie wklejam ringów w rysy tylko w skałę. I to nie tą, która wygląda lito, tylko tą, która JEST lita.
"...wiercę dziurę na wysokości połowy mojego łokcia. Gwarantuje to, że nawet mały wepnie się bez problemu..."
W takim razie zrobiłeś wyjątek od tej szczytnej zasady na kilku swoich drogach, bo doskonale pamiętam podwójne,a zdarzało się że i potrójne ekspresy wiszące na Shocku czy Pojedynku W Słońcu (Szalony też ma parę tego typu "kwiatków" na sumieniu - vide "Przybycie Tytanów")
Zdecydowałem się na obszerną odpowiedź tylko dlatego, że pogoda się zepsuła i nie pojechałem po pracy w skały (wrrr...). Dlatego nie liczcie (Andrzeju i Piotrze) w przyszłości na moje głębsze wynurzenia na forum. W ogóle uważam, że urządzanie tutaj tego typu "igrzysk dla ludu" jest kiepskim pomysłem. Dlatego wszelkie uwagi na powyższy temat chętnie przyjmę w realu, bądź przez telefon. Macie do mnie numer.
Dziękuję za uwagę.