kto uwaza pomysl obowiazku poruszania sie w kasku za kretynski, nigdy nie zatrzymal sie kilka centymetrow od kraweznika. glowa. zareczam, po czyms takim optyka sie nieco zmienia. raz widzialem kazdy detal rzezby kraweznika, wtedy postanowilem - bez kasku nie wsiadam na bika. drugi raz przez dwa tygodnie nie moglem poruszac dlonmi, od tego czasu nie wsiadam bez rekawiczek. chociaz z drugiej strony, nakaz jazdy w kasku jest aspoleczny - zapobiega selekcji naturalnej, i pula genow niestety sie paskudzi.