ja jestem goracym zwolennikem DDSów:) i chcialem zwrocic uwage na jeden fakt - kursy! widzialem juz kilku kursantow wyszkolonych pod krakowem ktorzy na kursie (skalkowym kursie - takim ktory ma przygotowac do tatrzanskiego - czyli ludzie maja sie tam nauczyc jak osadzac wlasna protekcje) robili doslownie 2-3 drogi na kosciach, pozniej okazywalo sie ze w sumie i tak tam byly ringi, wiec osadzali kosci od tak...
wybierajac instruktora i rejon przed kursem na ogol ludzie nie maja swiadomosci na kogo trafia, czesc moze chce sie wspinac pozniej w tatrach, czy w skalach na DDSy, ale jak trafia pod krakow to maja to mocno utrudnione. moim zdaniem nie powinno sie obijac DDSów niezależnie od rejonu, jak bardzo chcecie to wbijcie stan nad droga - nad taka ryska czy kominem - jak ktos chce miec bezpiecznie to idzie na wedke...