no i akurat artykulik na temat:
Sposób na internetowego żula
Odpowiadając na publikację Michała Zabłockiego pt. "Więcej nie znaczy mądrzej", muszę stwierdzić, że najlepszym sposobem na internetowego żula jest zlekceważenie go. Nikt przy zdrowych zmysłach, nie wdaje się w potyczki słowne ze sterczącymi na rogach ulic baranami, szukającymi zaczepki.
Nie ma sensu im mówić, że są prymitywni, bo oni już to wiedzą. Podobnie w sieci roi się od tego rodzaju "rogów", opanowanych przez spienionych obywateli. Zjawisko internetowej anonimowości ujawniło, że największą frajdą, dla rzeszy ludzi jest możliwość uczynienia bliźniemu maksymalnej ilości ohydy, w minimalnym czasie.
Co do "żydożerców" to wydaje mi się, że są to osoby zakompleksione, rozpaczliwe potrzebujący identyfikacji z jakąkolwiek grupą społeczną. A że nie dysponują żadną rzeczową wiedzą wybierają grupę, w której wystarczy znać podstawowy zasób wyzwisk, by do niej należeć. Mogę się założyć, że gdyby do owego żydożercy, przyszła grupa Żydów i poprosiła go, żeby zrobił z nimi porządek, to biedaczysko ewakuowałoby się oknem. W istocie byłby to jego pierwszy kontakt z Żydem.
Ciekawym zjawiskiem jest, jak to Michał Zabłocki określił, grupa "prostaków udających wyrafinowanych intelektualistów". Wspólną ich cechą jest złudzenie chwały, która staje się ich udziałem w momencie kiedy kogoś znieważą w przemyślny sposób. Zwracam się tutaj do tej grupy: Gdy ktoś was personalnie znieważył w przemyślny sposób, uznaliście go za erudytę, czy zdiagnozowaliście w nim debila? To prawo działa w dwie strony. (...)Michał Sędzikowski