Piotrze.
Chyba sie nie obraziles. Doprawdy nie musisz tlumaczyc, ze VI.1 nie musiales patentowac. Akurat ten przyklad wyluskalem z pamieci. A chodzilo o fakt, ze drugi trudny wyciag podcietym filarkiem, szedles na drugiego. Nie jest to oryginalna, stara linia drogi. I jesli sie nie myle, skorzystales z okazji i zamiast pojsc klasycznie (VI.1) z obnizeniem w prawo, poprobowales z lina z gory, czy aby nie posci wprost. To tylko jeden lub dwa przechwyty, ale wtedy niewkaszalne. Pewnie takich szczegolow nie masz w kapowniku. Ale moze jednak w pamieci. Ja ten fakt (?) zapamietalem, jako wyjasnienie niemozliwosci klasycznego zalojenia pierwotnej lini. Skoro ty nie dales rady, to tym bardziej ja.
Nie odbieraj tego jako czepiania sie Ciebie. Chodzilo mi jedynie o wskazanie Andrzejowi jego bliskiego partnera, ktory cos takiego praktykuje. Ja zreszta tez.
Jesli chodzi o Twoje spojzenie na RP (zreszta moje podobne), to musielibysmy najpierw spytac sie Jacka K. czy juz wczesniej nie przystawial sie do Sadusia. I wiedzial, ze z OS, a raczej z dolu, nie ugryzie. Gdyby tak, to postapil by wtedy w 100% zgodnie z Twoimi pogladami. Zreszta Piotrze, sam wiesz ze na stare lata, tylek sie czlowiekowi bardziej marszczy ze strachu. I jest bardziej elastyczny w swoich pogladach. To co pierwszy raz zrobiles ostatniego lata ze zjazdu, moze pare lat temu spedzalo by Ci sen z powiek, jako projekt z dolem.
A swoja droga, to czy rzeczywiscie zawsze bylbys wierny swoim zasadom? Okap filara jest z pewnoscia jednym z najwiekszych wyzwan klasycznych w Tatrach. Gdyby to byla wczesniej trudna hakowa, czyli raczej watpliwa do przejscia na A0, z niepewna asekuracja. To czy zrezygnowal bys z mozliwosci rozpoznania z gory (i tym samym w ogole z drogi), gdybys mial niemal pewne, ryzykowne loty? Ktorych ryzyka bys nie podjal? Jesli tak, to chyle czola. Ja pewnie taki twardziel etyczny nie jestem i bym wymiekl.
Jacol